Długo się zbieraliśmy z tym wpisem. Jest on dla nas bardzo ważny i mamy nadzieję, ukaże Wam trochę inną stronę podróżowania. Zdarzają się rozczarowania…czasem nawet bardzo duże. Ale od początku…
Trafiła się świetna promocja na loty czarterów TUI. Do wyboru: Zanzibar, Dominikana, Meksyk albo Jamajka. Chwilę się zastanawialiśmy, no ale kuuurcze wiadomo, że Jamajka…reszta kierunków wydawała się bardziej przyziemna, popularniejsza. Na reggae wyspę, tanie bilety trafiają się adekwatnie rzadziej niż reszta z w/w. Poza tym renoma tego kraju….muzyka, wyluzowani ludzie, Bob Marley, piękne, tropikalne plaże i w ogóle peace & love. Szybka decyzja – kupujemy i lecimy.
O Jamajce słyszał każdy i niech pierwszy podniesie rękę ten, który nie słyszał samych superlatyw. Czy komuś przez myśl przechodzi czasami to, że ogólna opinia o kraju może być złudą, a to co zastaniemy na miejscu może różnić się poważnie od tego co widzimy na kolorowych stronach magazynów podróżniczych. Tak właśnie jest z Jamajką. Nigdy nikomu nie odradzimy wyjazdu na tę wyspę. Powiemy więcej – było to jedno z najlepszych podróżniczych doświadczeń w naszych życiach. A to, że nie do końca fajne to już inna historia. Tak czy inaczej każdy powinien zdać sobie sprawę z tego jakie jest prawdziwe oblicze wyspy.
To karaibskie państwo przede wszystkich jest mocno niebezpieczne. I drogo. Nawet bardzo. Dla takich ludzi jak my czyli backpakersów szczególnie. Dlaczego? Przede wszystkim praktycznie nie istnieje tam turystyka indywidualna. 98% osób odwiedzających tą wyspę to albo pasażerowie rejsów po Karaibach (zazwyczaj mają 7-8 godzin czasu do ‚zobaczenia’ wyspy i siup z powrotem na statek, albo turyści siedzący w wielkich resortach za betonowymi murami. Tak – betonowymi, wysokimi na 3 metry, a do tego podwyższonymi drutem kolczastym. Nikt spoza gości, wejść na teren nie może. Mało tego, zazwyczaj goście z takich resortów wyjść sami, nie tyle co nie mogą, ale jest im to bardzo odradzane. Bo niebezpiecznie. Mieliśmy okazję spotkać się na wyspie ze znajomym Kanadyjczykiem, który akurat spędzał tam urlop zachęcony przez znajomych. By się z nami spotkać, musiał na wejściu wypisać dokument gdzie wychodzi, kiedy wróci i podpisać, że wychodzi na własną odpowiedzialność. Daje do myślenia, co? Może nie jest, aż tak strasznie – to lekka przesada. Ale trzeba mieć się na baczności, szczególnie po zmroku.
Spędziliśmy na wyspie ponad 2 tygodnie w 5 różnych miejscach. Generalnie do strachliwych nie należymy. Ciężko jednak się wyluzować, gdy od co drugiej osoby, z którą się rozmawia słyszy się: uważajcie na siebie, nie róbcie tego, nie idzie tam. Po którejś z kolei rozmowie trochę w głowie zaczyna się mieszać. Tak czy inaczej ludzie gadają i gadać będą. Dość szybko zorientowaliśmy się (chyba 3 wieczoru), że głupie wyjście na piwko i wieczorny spacer po plaży to średnio dobry pomysł. Po próbie wyrwania od nas pieniędzy podczas takiego relaksującego spacerku, stwierdziliśmy, że chyba trzeba wziąć sobie do serca co się słyszy i bardziej uważać. Przez następne dni mieliśmy jeszcze kilka nieprzyjemnych sytuacji w różnych miejscach. Zazwyczaj na szczęście były to tylko nieprzyjemne docinki, często o podłożu rasistowskim. Tak – rasizm działa w dwie strony, również W kierunku do białych. Generalnie w niewielu miejscach można poczuć się swobodnie, zazwyczaj jest się intruzem. Gdy już spotka się fajne osoby i miło gawędzi (nigdy nie generalizujemy, oczywiście większość społeczeństwa jest przyjazna) często znajdzie się ktoś, kto ten czas w ten czy inny sposób jakoś uprzykrzy. Po prostu na Jamajce odsetek ludzi niemiłych, bądź średnio przyjaźnie nastawionych jest na tyle spory, że dość łatwo na nich trafić. A wtedy piękna plaża – których na wyspie nie brakuje np. ta w Negril, zimne piwko – popularny Red Stripe, czy spacer o zachodzie słońca po prostu tracą urok. Bo na wakacjach czy po prostu podczas różnych wyjazdów głównie chodzi o to, żeby czuć się dobrze. Mimo pięknej przyrody i turkusowych wód na Jamajce – przynajmniej nam – nie było dane czuć się po prostu DOBRZE.
Tak czy inaczej mieliśmy sporo fajnych chwil, bo na wyspie jest co robić. Zapraszamy do fotorelacji, która przedstawia to co na Jamajce najpiękniejsze czyli głównie naturę. Szkoda, że wyspa psuta jest przez niewielką część jej mieszkańców. I tu potwierdza się, że w podróżowaniu najważniejsi są ludzie. Chociażby nie wiem jak rajskie miejsce, bez przyjaznej atmosfery straci większość swojego uroku.
Długość pobytu – 16 dni / Okres – 30 listopada – 15 grudnia 2016 / Bilety – Udało się kupić w promocji czarter TUI za 1300 zł w dwie strony/os. / Nocleg – Kilka różnych hosteli na wyspie. Tanie jakie udało nam się wyszukać, a i tak kosztowały ok. 120-150 zł doba.
Nasza Fotorelacja w pigułce:



























„Bo na wakacjach czy po prostu podczas różnych wyjazdów głównie chodzi o to, żeby czuć się dobrze.”. Hmm… Czyli konsumpcyjnie – ma być miło i przyjemnie. Jak jedziesz na wakacje na plaży to się zgadzam. Jednak zawsze wydawało mi się, że podróżnik to ktoś, kto jest ciekawy świata i chce go poznać takim, jakm on jest, niezależnie od tego czy jest fajnie czy nie. Wychodząc z założenia, że masz się czuć dobrze, lepiej jeździć z biurem podróży do kurortów, bo podróżując na własną rękę często nie jest wcale tak słodko i komfortowo. Jak jesteście np. w Indiach i widzicie przerażającą biedę, która wylewa się na ulice na pewno nie jest dobrze i przyjemnie.
PolubieniePolubienie
wydaje się nam, że trochę uprościłeś. Czuć dobrze – nie znaczy koniecznie czuć wygodnie i bezpiecznie wylegując się na plaży. Można czuć się dobrze i wewnętrznie usatysfakcjonowanym np. zgłębiając duszę, rozwijając swoją wrażliwość czy pomagając ludziom w potrzebie. Nic z tych rzeczy nie musi wiązać się z przyjemnym wyjazdem. Rozwijać się duchowo i emocjonalnie – co w naszym rozumieniu właśnie powoduje najbardziej, że czujemy się dobrze nie wiąże się z wyjazdem do kurortu i odpoczywaniem na plaży lub innych objawów konsumpcjonizmu…..Tak więc mocno skróciłeś i szczerze strasznie spłaszczyłeś do konsumpcjonizmu rozumowanie słowa czuć się dobrze zapominając o szeroko pojętej duchowości.
PolubieniePolubienie